FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 [K] Tył do Fiata 125p / wrak 125p /Łady sedan 1:1 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Historyk1985
User



Dołączył: 04 Paź 2020
Posty: 351
Przeczytał: 55 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dobrodzień / Lubliniec / Kluczbork

PostWysłany: Pią 23:52, 31 Sty 2025 Powrót do góry

Drodzy samochodziarze - wiem, że Waszą ulubioną skalą jest 1:43, ale tym razem szukam czegoś naprawdę dużego Wink bo w skali 1:1 Laughing

Chcę wykonać makietę pewnego wraku samochodu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Potrzebuję do tego celu tylnej części zniszczonego nadwozia od Fiata 125p - ewentualnie Łady 2101 / Łady 1500 / Lady 2107

Makieta ma być docelowo składana z poszczególnych segmentów (aby zajmowała jak najmniej miejsca w magazynie, kiedy nie będę potrzebował z niej korzystać). Część elementów to będą autentyczne fragmenty zniszczonego nadwozia od Fiata 125p, część (te najbardziej zmiażdżone) to będą elementy zrobione z blachy 0,4 mm lub nawet aluminiowej - dla zmniejszenia wagi owego "modelu"

Czego szukam?

Tył nadwozia od Fiata 125p - może być mocno skorodowany - i tak nie będzie to już elementem jeżdżącego auta. Ewentualnie mogę ucharakteryzować do tego celu pupę od jakiejś podobnej do niego Łady, gdyż mam na stanie używany oryginalny tylny pas nadwozia od 125p, tylne lampy, klapę bagażnika itp. Odnośnie ewentualnej dyskusji o sensie przeróbki zadka od np. Łady - zobaczcie jaka z tego wraku jest "kaszana" - to może mieć tylko kształt zbliżony do 125p, a przy "tak mocnym sponiewieraniu" - wszelkie różnice się zacierają [np. dach "zwinięty w rulon" zrobiłem z dorwanego na złomie dachu od Wartburga 353 i jedynie szczegóły na tylnych słupkach trzeba ucharakteryzować]. "Płyta podłogowa" to już będzie "kartonówka zrobiona z blachy 0,4 mm" Wink Konstrukcja zmiażdżonego przodu nie będzie miała nic wspólnego z konstrukcją samochodu...

Gołe oryginalne nadwozie od 125p waży jakieś lekko ponad 500 kg - chciałbym zredukować masę tego "modelu" w 1:1 nawet o jakieś 50%

Ktoś coś wie o jakichś wrakach Fiaciorów 125p / Ład 2101/1500/2107 w okolicach opolskiego / śląskiego ???


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Historyk1985 dnia Pią 23:56, 31 Sty 2025, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
max
User



Dołączył: 10 Lip 2011
Posty: 2710
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 289 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 6:58, 01 Lut 2025 Powrót do góry

Nie mam tylnej części PF 125p ale z ciekawości zapytam, czemu ma służyć taka makieta?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Historyk1985
User



Dołączył: 04 Paź 2020
Posty: 351
Przeczytał: 55 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dobrodzień / Lubliniec / Kluczbork

PostWysłany: Nie 19:25, 02 Lut 2025 Powrót do góry

Nazwę to ogólnikowo i enigmatycznie "EKSPERYMENTEM ŚLEDCZYM" Smile

Możliwość wykorzystania tego np. jako rekwizytu filmowego, do rekonstrukcji wydarzeń, zilustrowania ich, a także jako forma "eksponatu", który będzie zilustrowywał wydarzenia w formie makiety jako element wystawy np. dla IPN (trochę analogicznie to tej makiety bombowca w Muzeum Powstania Warszawskiego).

Myślałem początkowo o zrobieniu tego "Fiatowego naleśnika" dosłownie z kartonu, ale jeśli będzie to trzeba wyeksponować na dworze, to by się od razu rozpadło po pierwszym deszczu. Poza tym tam będzie trzeba potencjalnie posadzić pozorantów/aktorów w środku - więc makieta się nie może zapaść pod ciężarem osób siedzących w środku (w rolach nieboszczyków) Wink

Rozwalić idealnie/identycznie w 100% tak samo we własnym zakresie całego i kompletnego wraku 125p się nie da. (prędzej trafisz 6-tkę w totka) Robiłem eksperymenty na odciętym dachu od Wartburga 353 i kilka dni się męczyłem, żeby zrobić odpowiednią konstrukcję, użyć podnośników samochodowych, ściągaczy, młotków, prawideł, żeby uformować kawał blachy w identyczny sposób... a sam dach ze słupkami jest na tyle mały i lekki, że mogłem go dowolnie obracać na placu...

PS - tak dla jasności - to ma być "replika" wraku Fiata 125p z Biura Śledczego MSW nr WAL 300R, w którym zginęli esbecy: płk S. Trafalski i mjr W. Piątek przygotowujący prowokację, która miała być pretekstem do wprowadzenia drugiego stanu wojennego w Polsce - 13 grudnia 1984 (roboczo była taka wyznaczona data rozpoczęcia całej operacji). Zostali oni zlikwidowani "profesjonalnie" i w ostatniej chwili - gdyby ten samochód dotarł z nimi do Warszawy w dniu 30 listopada 1984, to najnowsza historia Polski potoczyła by się zupełnie inaczej - dlatego dla mnie to takie ważne, bo temat jest ciekawy i wręcz szokujący - dobry materiał na dobry film sensacyjny...

Mam już też kompletne "gołe nadwozie" od identycznego (jak potrzebuję) Fiata 125p - kupione w tym celu w lipcu 2024, ale okazało się, że ten "wrak" jest jeszcze w takim stanie, że szkoda mi go niszczyć - praktycznie zdrowa buda, która może być bazą do remontu i odbudowy repliki jeżdżącego radiowozu MSW (którego można też użyć do inscenizacji w roli sprawnego auta). Na dzisiaj ta buda robi za wzór wszelkich kształtów i wymiarów przy budowie makiety z innych elementów - taka "ściągawka na miejscu" - jak powinna wyglądać buda od 125p, gdy będę robić makietę z innych elementów...

PS - więc, gdyby ktoś miał dobre jakieś części do 125p, to też bym reflektował


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
W126
User



Dołączył: 03 Lut 2021
Posty: 2421
Przeczytał: 93 tematy

Pomógł: 185 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:51, 02 Lut 2025 Powrót do góry

Ciekawy temat. Mam nadzieję, że nie pójdziesz w naciągane teorie spiskowe i wyniuchasz coś nowego i potwierdzonego w tej zapomnianej sprawie. W ciekawym kraju żyjemy. Ze wszystkiego można zrobić plotki, każdego nazwać wariatem, a prawda wychodzi albo nie, zwykle dopiero po kilkudziesięciu latach. I wtedy wszystkim opadają szczęki. Z bieżących tematów podsuwam ciekawą listę nazwisk w pewnym niewygłoszonym zdaje się przemówieniu sejmowym [link widoczny dla zalogowanych] - to tak dla odpoczynku między drugim stanem wojennym, a samobójstwem Leppera. Tylko nie kop za głęboko, bo spaliny od Fiata są trujące, a w garażu drzwi mogą się zatrzasnąć. Ponury żart, ale z drugiej strony, kto wie.

Powodzenia, a budy od Fiata też niestety nie mam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kędzior
User



Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 1062
Przeczytał: 101 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oz

PostWysłany: Pon 7:29, 03 Lut 2025 Powrót do góry

Tylko, tak dla ścisłości to stan wojenny w Polsce w 1984r nadal obowiązywał, więc wprowadzanie go po raz drugi byłoby trochę bez sensu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
steffanos
User



Dołączył: 08 Kwi 2013
Posty: 93
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 10:52, 03 Lut 2025 Powrót do góry

Serio w 1984 jeszcze trwał?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kędzior
User



Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 1062
Przeczytał: 101 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oz

PostWysłany: Pon 13:17, 03 Lut 2025 Powrót do góry

Formalnie zawieszony był w grudniu 1982 i zniesiony w 22 lipca 1983r ale praktycznie zmieniło to niewiele. Okres po lipcu 1983 określą się tzw. stanem powojennym. Zniesienie było tylko z nazwy .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
max
User



Dołączył: 10 Lip 2011
Posty: 2710
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 289 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:44, 03 Lut 2025 Powrót do góry

Historyk1985 napisał:
(.....) to ma być "replika" wraku Fiata 125p z Biura Śledczego MSW nr WAL 300R, w którym zginęli esbecy: płk S. Trafalski i mjr W. Piątek przygotowujący prowokację, która miała być pretekstem do wprowadzenia drugiego stanu wojennego w Polsce - 13 grudnia 1984 (roboczo była taka wyznaczona data rozpoczęcia całej operacji). Zostali oni zlikwidowani "profesjonalnie" i w ostatniej chwili - gdyby ten samochód dotarł z nimi do Warszawy w dniu 30 listopada 1984, to najnowsza historia Polski potoczyła by się zupełnie inaczej (.....)

Wydaje mi się, że znam historię tego wypadku i czym zajmowali się ci esbecy ale może czegoś nie wiem. Napisz proszę coś więcej, co to miała być za prowokacja, kto chciał wprowadzić ten drugi stan wojenny, kto ich rzekomo zlikwidował itd. Chętnie przeczytam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Historyk1985
User



Dołączył: 04 Paź 2020
Posty: 351
Przeczytał: 55 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dobrodzień / Lubliniec / Kluczbork

PostWysłany: Pon 22:49, 03 Lut 2025 Powrót do góry

Bardzo pokrótce sprawę opisał Wojciech Sumliński w książce "Z mocy bezprawia" wydanej w 2011 roku...

...ale może od początku:

20 października 1984 w godzinach popołudniowych na jednej z ulic na Saskiej Kępie w Warszawie dwie kobiety niezależnie od siebie widziały dziwną scenę: na parkingu stanął jasny 125p z którego wysiadł facet ubrany jak ksiądz i wyglądał on jak ks. Popiełuszko - zachowywał się dziwnie - tak, aby zasugerować możliwie jak największej liczbie osób, że jest on Popiełuszką i że nic złego mu się nie dzieje. Towarzyszyło mu 2 mężczyzn. Po przejściu kilkuset metrów wsiedli oni do innego auta - malucha, a za kółkiem usiadł ów "Popiełuszko". Kiedy uprowadzony prowadził by auto którym go się przewozi?
Są protokoły przesłuchań świadków i materiały z ich przesłuchań - są na to krótko mówiąc papiery i jak oglądałem to na zasadzie "od kuchni" to widziałem w jaki sposób świadkom próbowano wmówić/sugerować, żeby potwierdzali, że to Popiełuszko

21 października 1984 był tajemniczy anonimowy telefon na milicję, w którym "informator" sugerował, że udział w porwaniu miał Zbigniew W. - działacz zdelegalizowanej "Solidarności" z Bydgoszczy. Faceta zwinęła chwilę po tym milicja i trafił "na dołek". Następnego dnia był przesłuchiwany i tutaj ciekawostka - choć pod protokołami przesłuchań Zbigniewa W. i jego żony - Sylwii W. byli podpisani inni funkcjonariusze, to brał w nich udział... mjr. Wiesław Piątek (trafiłem na dokumenty to potwierdzające)

2 listopada 1984 zgłasza się na milicję niejaki Jan Zaleski z Białegostoku, który zeznaje rzeczy niebywałe - za uprowadzeniem ks. Popiełuszki miała stać jakaś tajna organizacja podziemna, której celem jest wywołanie w Polsce powstania przeciwko komunistom. Księża należący do tej organizacji mieli zwerbować G. Piotrowskiego, następnie przejąć od niego Popiełuszkę i go zamordować, aby "podsycić w społeczeństwie nastroje antysocjalistyczne", które miały "spowodować wprowadzenie w Polsce godziny ''P'' - miała być ona odpowiednikiem godziny "W" w powstaniu warszawskim. Miała być ona planowana na dzień 13 grudnia 1984" - czyli 3 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce - znalazłem egzemplarze protokołów zeznań Zaleskiego oraz, co ciekawe ich odpisy (żadnych innych protokołów przesłuchań świadków nie przepisywano w taki sposób - więc coś musi być na rzeczy)

14 listopada 1984 przesłuchiwani są pomawiani wcześniej przez Jana Zaleskiego księża: Wacław Lewkowicz z Białegostoku oraz Jerzy Zalewski z Warszawy, a 22 listopada 1984 przesłuchiwana jest Alfreda Zaleska - żona Jana Zaleskiego - ich przesłuchania demaskują absurdalność historii przedstawionej przez Jana Zaleskiego, a zeznania jego żony jeszcze pokazują jego brak wiarygodności - facet był oszustem i za to został skazany wyrokiem prawomocnym sądu... Problem w tym, że siostra Alfredy Zaleskiej nazywa się tak samo, jak Zbigniew i Sylwia W. z Bydgoszczy - oskarżani o współudział w uprowadzeniu Popiełuszki... W sumie - każdy, kto mógłby zdemaskować kłamstwa Jana Zaleskiego miał zostać wrobiony w udział w uprowadzeniu ks. Popiełuszki. Trafiłem też na dokumenty ze śledztwa w których były jego pierwotne założenia i tutaj też było kilka wersji w których zakładano, że albo Popiełuszko brał udział w samouprowadzeniu, albo dokonało tego podziemie solidarnościowe, albo to podziemie zleciło uprowadzenie jakimś pospolitym przestępcom...

...w sprawie mamy też inny ciekawy element układanki - bardzo osobliwy ciąg zbiegów okoliczności: samochód Grzegorza Piotrowskiego - popielaty Fiat 125p "WAB 6031" z 1979 roku miał swojego "bliźniaka" - identycznego Fiata 125p w takim samym kolorze, z tego samego rocznika i w dodatku z numerem rejestracyjnym rózniącym się tylko jedną cyfrą: "WAB 6061". Oficjalnie auto należało do krawcowej z Warszawy - Soni G. Problem w tym, że była ona żoną Andrzeja G. - który był wysoko postawiony i miał rodzinkę m.in. w Radzie Ministrów PRL. Do tego samochodu się włamano w dniu 19 października 1984... W tej sprawie jest więcej zbiegów okoliczności, ale najlepsze jest to, że Andrzej G. miał być przesłuchiwany w dniu 25 października 1984 i... nigdzie nie ma ani śladów protokołów jego przesłuchań... Planowano później przesłuchać w tej sprawie mjr. Wiesława Piątka na okoliczność zaginionych protokołów przesłuchań, ale Piątek już nie żył...

Odpowiadając na pytania i na forum i na priv:

Oprócz wzmianki w książce Sumlińskiego wspomnianej wyżej - nie znalazłem więcej szczegółowych publikacji na ten temat. Znalazłem za to multum sensacyjnych dokumentów w archiwach IPN - ze śledztwa (zarówno z procesu toruńskiego z 1984/1985, jak i z procesu generałów W. Ciastonia i Z. Płatka z lat 90-tych). Nie opieram się więc na plotkach i jakichś urojeniach, ale na autentycznych dokumentach. Myślę, że z czasem zostaną one opublikowane w formie książkowej - jako zbiór wybranych tekstów źródłowych i każdy będzie mógł się z tymi dokumentami zapoznać...

W sumie "przeczesałem" już dziesiątki tysięcy stron dokumentów w ponad 100 tomach akt.

Lista przytaczanych dokumentów w bibliografii liczy już grubo ponad 100 pozycji... wiele dokumentów szukam nadal - więc nie wiem, kiedy to jeszcze zostanie opublikowane, bo sam nie wiem jeszcze ile już wiem...
...nadal czekam np. na przysłanie mi do czytelni akt niektórych dokumentów, które zamawiałem 3 lata temu - a muszę zweryfikować, czy wnoszą coś do sprawy czy też nie...

Analizowałem też już w sumie dokumentacje kilku tysięcy wypadków, katastrof i kolizji samochodowych od lat 30-tych XX wieku po współczesność i znalazłem kilka bardzo dziwnych i ciekawych zbiegów okoliczności...

Tutaj macie też link do artykułu o spotkaniu ze mną:

[link widoczny dla zalogowanych]

Na plakacie macie zdjęcie, które jest ciekawym trikiem fotograficznym Cool
Tylny pas nadwozia od 125p, którego mogę użyć do budowy owej makiety

Na spotkaniu tym też po raz pierwszy zaprezentowałem swoją makietę miejsca wypadku samochodowego w Białobrzegach w skali 1:43 - zrobioną na podstawie dokumentacji miejsca wypadku z 1984 roku. Dzięki tej makiecie widać doskonale, że wersja wypadku samochodowego oficjalnie przedstawiana w 1984 roku była kompletną bzdurą - nie trzymającą się logicznie kupy...

Znam też takich, którzy nadal twierdzą, że był to zwykły wypadek komunikacyjny - problem w tym, że samemu zanim coś piszę czy mówię to na własną rękę bawię się w "advocatus diaboli" i weryfikuję wszelkie "rewelacje" na wszelkie możliwe sposoby. Jak coś jest udokumentowane, to będę chciał te dokumenty przytoczyć, a jak coś jest tylko hipotezą - to wprost podać, że jest to hipoteza, którą należy jeszcze zweryfikować...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Historyk1985
User



Dołączył: 04 Paź 2020
Posty: 351
Przeczytał: 55 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dobrodzień / Lubliniec / Kluczbork

PostWysłany: Wto 0:03, 04 Lut 2025 Powrót do góry

Jeszcze taka ciekawostka - pamiętacie film "Konsul" z Piotrem Fronczewskim w roli głównej z 1989 roku? Historia ta jest zainspirowana historią pewnego oszusta, który w latach 60-tych działał we Wrocławiu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Okazuje się, że Czesławem Śliwą zainspirował się również Jan Zaleski, który zanim trafił do Białegostoku to robił różne szwindle we... Wrocławiu, gdzie 10 lat wcześniej działał Śliwa. Podobne przekręty robił Zaleski, za co był ścigany, więc aby uniknąć aresztowania uciekł on na drugi koniec Polski. Celowo przez kilka lat unikał wyrobienia dowodu osobistego, aby nie zostać zidentyfikowany. Latem 1981 roku wpadł on podczas kontroli drogowej (okazało się, że jest poszukiwany za oszustwa) i trafił do więzienia.
Wiosną i latem 1984 roku wyszedł on na "kilkumiesięczną przerwę" w odbywaniu kary - być może wówczas służby go zwerbowały do tej całej akcji...

Ciekawe, co się z nim stało, po tzw. wypadku w Białobrzegach? Formalnie miał wyjść na wolność w 1986 roku, ale przecież wiedział on za dużo (jak Piątek i Trafalski)... Dzisiaj miałby on 96 lat, ale nie zdziwił bym się, gdyby nie dożył 60-tki...


Jeszcze co do samego wypadku w Białobrzegach - w tej sprawie się nic nie zgadza i majstersztyk w całej sprawie polega na tym, że jak analizuje się materiały ze śledztwa, to wszystko na pierwszy rzut oka wydaje się spójne i logiczne, ale jak spróbuje się to zweryfikować z materiałami spoza śledztwa to nie zgadza się kompletnie nic - taka "alternatywna rzeczywistość zamknięta pod kloszem"...

śledczy z SB ostatni raz żywi są widziani o 22:00 w Kielcach, skąd do Białobrzegów jest 100 km..., ale do wypadku miało dojść wg oficjalnej wersji około 6:00 rano... to co oni robili przez te 6 godzin? Wg. oficjalnej wersji nie wiadomo, bo nawet prędkościomierz w aucie się rozpadł i nie dało się licznika kilometrów odczytać...
Każdy z uczestników wypadku miał przy sobie zegarek i zostały one uszkodzone w wyniku wypadku i co ciekawe z żadnego z zegarków też nie udało się odczytać godziny na której mógłby się zatrzymać... (Trafalski miał np sprężynowego Poliota, a kierowca Jelcza miał sprężynowego Łucza, który mu wypadł z kabiny Jelcza na wskutek zderzenia...)

Jednym z pierwszych świadków zdarzenia był lekarz dr Wiktor M., który przejeżdżał karetką tą trasą przed wypadkiem bo miał wezwanie do rodzącej kobiety... Później miał zostać wezwany przez radiotelefon aby zabrać tą rodzącą do szpitala w Białobrzegach i podczas tego powrotu udzielić pomocy ofiarom wypadku, bo był jego najbliżej... Wszyscy potwierdzają wersję dr M. - problem w tym, że skoro kobieta rodziła dziecko, to powinien być po tym dowód w postaci aktu urodzenia dziecka. Sprawdziłem to w miejscowym Urzędzie Stanu Cywilnego i okazało się, że w tym czasie żadne dziecko się w okolicy nie urodziło... Czyli dr M. kłamał...

kłamał również i kierowca Jelcza - zeznawał on szczegółowo całą swoją historię tamtego feralnego dnia - krok po kroku, co robił. Na jakieś 15 minut przed tragedią miał on przejeżdżać przez Białobrzegi i "w tym czasie radio nadawało gimnastykę poranną" - po 40 latach to zweryfikowałem - znalazłem gazetę z programem Polskiego Radia z 30 listopada 1984 i okazało się, że audycję tą nadano, jak rozbity, niesprawny Jelcz 317 stał już na miejscu wypadku w poprzek drogi S-7, a na miejsce jechały karetki pogotowia... Nie mógł mu się ten dzień "rutynowo" pomylić z innym dniem pracy, bo jak zeznał - tą trasą jechał pierwszy raz w życiu... Czyli kłamał... To akurat mi się udało zweryfikować jako pierwszemu i podzielić się tą wiedzą z prokuratorem...

...a jeszcze jedna ciekawostka - według Wortalu Polskie Tablice Rejestracyjne (wptr). Numer rejestracyjny: "WAL 300R" mógł być wydany dopiero w 1985 roku, co by oznaczało, że ów radiowóz miał by ten numer "operacyjnie". W śledztwie w procesie toruńskim auta, z których korzystali śledczy, miały przeważnie tablice z "puli państwowej" bo wykonywały one oficjalne czynności służbowe...
Jeśli okazało by się, że WAL 300R to numer legalizacyjny, to mogło by to potwierdzać hipotezę w której ów samochód podstawiono w roli pułapki, a wcześniej dokonano w nim jakiejś modyfikacji, która w odpowiednim momencie mogła zostać zdalnie uruchomiona w celu wywołania wypadku - ale tutaj podkreślam wam, że TO AKURAT JEST TYLKO HIPOTEZĄ - DO ZWERYFIKOWANIA.

PS - jeszcze mam do Was takie pytanie:

Czy jest możliwe, aby w PRL-u w 1984 roku nie wezwano do poważnego wypadku jakiejkolwiek straży pożarnej? Bo w dokumentach nie ma jakiejkolwiek wzmianki o strażakach, choć wypadek był bardzo poważny - zmiażdżone auta tarasujące trasę S-7...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
W126
User



Dołączył: 03 Lut 2021
Posty: 2421
Przeczytał: 93 tematy

Pomógł: 185 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 1:41, 04 Lut 2025 Powrót do góry

Ratownictwo techniczne w straży pożarnej w Polsce weszło na dobre na poziom powiatowy (wtedy rejonowy) tak naprawdę dopiero na początku lat 90-tych, a wcześniej to była partyzantka. Tylko duże aglomeracje i czasem duże zakłady przemysłowe miały samochody ratownictwa technicznego (głównie z importu albo samoróbki). Nie wysyłało się rutynowo strażaków do wypadków w momencie przyjęcia zgłoszenia, tak jak to jest dziś. Do katastrof kolejowych, budowlanych itp. tak, ale do zwykłych wypadków to jak wiatr zawiał. Na wyposażeniu typowej komendy rejonowej były samochody gaśnicze, operacyjne i podnośnik lub drabina. Na tych samochodach dana jednostka dysponowała podstawowym sprzętem burzącym. Topory, łomy, bosaki itp. Nie było nożyc hydraulicznych, rozpieraczy, poduszek podnoszących i tym podobnego sprzętu. Przy dużych katastrofach używano nawet palników do cięcia metalu, bo czasem nie było pilarek. System zintegrowanego powiadamiania wszystkich służb jednocześnie też nie istniał. Jak ktoś nie zadzwonił celowo do straży, to przypadkiem się na pewno nie dowiedzieli i nie wyjechali. Nie byli też przeszkoleni nawet w podstawowym stopniu z zakresu ratownictwa medycznego. Tu krótka wzmianka jak to mogło wyglądać w latach 80-tych, gdyby musieli pomagać komuś medycznie [link widoczny dla zalogowanych] Nie mieli sorbentów do pochłaniania rozlanych płynów na jezdni. Gdyby przyjechali na miejsce, to tylko po to, żeby pomóc wydobywać poszkodowanych z wraków metodami na rympał, czyli toporem w okno i łomem w drzwi. Niestety tak to wyglądało najczęściej. Gdy na miejscu milicja, czy pogotowie zastali same trupy, to mógł nikt nie wzywać strażaków.

Nie wiem czy uprawniona byłaby hipoteza, że ktoś ich celowo nie wezwał, żeby coś przed nimi ukryć na miejscu. Nie ryzykowałbym takiego podejścia akurat w tym temacie.

Jak analizowałeś inne wypadki, to często straż w tamtych latach była na miejscu?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
max
User



Dołączył: 10 Lip 2011
Posty: 2710
Przeczytał: 88 tematów

Pomógł: 289 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:24, 04 Lut 2025 Powrót do góry

@Historyk 1985
Fajnie, że interesujesz się najnowszą historią ale ta sprawa jest jasna i bardzo dobrze zbadana. Po 1989 roku, porwanie ks. Popiełuszki oraz wszystkie towarzyszące mu wątki (w tym wypadek pod Białobrzegami) były przedmiotem kilku szczegółowo prowadzonych śledztw i zostały dogłębnie przenalizowane przez zespoły niezależnych fachowców. Również przez IPN i również za czasów ostatnich rządów PiS. W sprawie wypadku pod Białobrzegami nie ma niejasności. Proponuję się zapoznać z ogólnie dostępnymi materiałami IPN, m.in. z wynikami śledztwa opublikowanymi w Biuletynie IPN nr 10/2017.

Sugeruję też zapoznać się z realiami tamtych lat, m.in. metodami pracy operacyjnej SB. Wówczas przestanie Cię dziwić osoba "księdza" widzianego po śmierci Popiełuszki, telefony rzekomych świadków oraz kwestie zależności wewnątrz służby.
Warto też ustalić jakie były zasady uczestnictwa w wypadku służb porządkowych i ratunkowych bo nieważne co my sądzimy o braku straży na miejscu wypadku tÿlko jaki był tok postępowania w takich sprawach.
Itd, itp.
Krótko mówiąc, żeby budować lub obalać teorie, trzeba być odpowiednio przygotowanym. W przeciwnym razie narazisz się wyłącznie na kpiny i lekceważenie, ewentualnie "wiarę" wąskiej grupy fanatycznych wyznawców teorii spiskowych - jak w przypadku Macierewicza.
Choć, mam nadzieję, że w tym pprzypadku nie za publiczne pieniądze 😉


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Historyk1985
User



Dołączył: 04 Paź 2020
Posty: 351
Przeczytał: 55 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dobrodzień / Lubliniec / Kluczbork

PostWysłany: Śro 3:11, 05 Lut 2025 Powrót do góry

Biuletyn IPN nr 10/2017 znam doskonale - zwłaszcza sławny już (i dostępny w necie) artykuł w nim zawarty "Bezpieka szuka siebie"...

...Co do "teorii spiskowych" powiem tylko tyle, że prokuratorzy prowadzą śledztwo w sprawie wypadku w Białobrzegach do tej pory - tak to "zostało już wyjaśnione"...

Mogę podać nawet sygnatury dokumentów z procesu Ciastonia i Płatka z lat 90-tych, gdy sądzono ich "za całokształt twórczości" po czym wydano "dokument" w którym stwierdzono, że: "nie stwierdzono udziału funkcjonariuszy MSW". Tylko, że jest to jeden z wielu dokumentów, gdzie brano np w 1990 roku wszelkie głośne, bulwersujące i tajemnicze zbrodnie z lat 80-tych, a następnie po kilku latach niewiele się dziania kończono je taką samą formułką... Kolejny z tej listy przypadek zakończony tą formułką dotyczył... zbrodni pedofila Mariusza Trynkiewicza i też opatrzono zakończenie wątku takim samym zwrotem: "nie stwierdzono udziału funkcjonariuszy MSW" - to była farsa...
Tak dla jasności - kilkadziesiąt pozycji różnych spraw, którym miano się przyjrzeć. Procedurę rozpoczęto w 1990 roku, a później praktycznie nic na ten temat się nie robiło, by w 1996 roku poumarzać wszystko seryjnie...
...ale jeszcze lepsze jest to, że kilkadziesiąt stron dalej w tej samej teczce z dokumentami wypisuje się, że "trzeba jeszcze przesłuchać mjr Piątka na okoliczność zaginięcia protokołów z przesłuchań świadków..." Ktoś mądrzejszy dopisał potem obok adnotację "już nie żyje"
Czyli najpierw umarza się sprawę okoliczności śmierci mjr Piątka, a później ktoś inny z tej samej grupy śledczych chce go wezwać na świadka w innej sprawie...
Laughing Laughing Laughing

Tam, gdzie "niczego dziwnego nie znaleziono", to wyglądało śledztwo tak: "złapano na samym początku za wiele srok za jeden ogon, po czym dosłownie kilka z listy udało się wyjaśnić (spalenie Forda Granady od kardynała Gulbinowicza), a pozostałe się w jeden dzień zamiotło pod dywan, bo organy ścigania nie miały takich mocy przerobowych, żeby wszystko dokładnie sprawdzić...


Sprawa wypadku w Białobrzegach była przez ostatnie 40 lat parokrotnie umarzana i wznawiana - tyle mogę na dzisiaj przedstawić...

...co do niektórych osób, które próbują się przedstawiać jako "racjonalnie myślący poważni naukowcy" - używało się kiedyś zwrotu: "idiota albo agent", choć ja ich nazywam raczej "seryjnymi umarzaczami" - rozpocząć sprawę w blasku fleszy, nic lub niewiele zrobić, rzucić coś opinii publicznej ze skwitowaniem, że "wszystko już zostało wyjaśnione i nie ma tutaj żadnych sensacji" po czym sprawę zamknąć, a jak ktoś spoza tego wąskiego kręgu "celebrytów" ma jakieś wątpliwości, to przyprawić mu gębę oszołoma i fantasty - znam ten rodzaj patologii wręcz "od kuchni" oraz to grono "naukowców celebrytów", dla których w dyskusjach jedynym później argumentem jest: "no bo tak" albo "no bo tak napisał poważny historyk - dr ..." Oczywiście należy tutaj uznać wypociny dr... za nieomylny i jedyny dogmat prawdy i mądrości Wink ("bo przecież ukończył taką renomowaną zachodnią uczelnię" - autentycznie takie argumenty już słyszałem Wink )
... i mógłbym tutaj podawać listę swoich ulubionych "celebrytów" wraz ze spisami ich największych bredni pisanych w różnych czasopismach, gdzie czytając ich teksty zastanawiałem się wraz ze znajomymi pracownikami IPN nad tokiem rozumowania autorów tekstów - kwitując to co chwilę coraz to nowszym zaskoczeniem: "on to naprawdę napisał?" Wink

Oczywiście większość z owych "badaczy" nie zadała sobie najmniejszego trudu, aby samemu spróbować coś zweryfikować na własną rękę...

...a tak swoją drogą - skoro wielokrotnie sprawę zbadano i została wyjaśniona to w takim razie kto był faktycznie kierowcą owego Jelcza 317, który spowodował w Białobrzegach wypadek? Skazany przez sąd Edward Łodzikowski, czy może Stanisław W.?

Co do widzenia ks. Popiełuszki 20 października 1984 w Warszawie to wiem nawet, jak się takie rzeczy robi Wink i to od kuchni - bo nawet znalazłem taką starą esbecką broszurkę szkoleniową z lat 60-tych, gdzie masz podstawowe triki, jak zmieniać wygląd itd... W Podobny sposób załatwiono ks. Sylwestra Zycha w 1989 roku - metodą "na sobowtóra" (co ciekawe nazwisko ks. Zycha przewijało się również w zeznaniach Jana Zaleskiego w 1984 r.)

Co do telefonów dezinformacyjnych - to nawet mogę podać kto, co, gdzie, kiedy i w jakich okolicznościach dzwonił w tej sprawie - np sekretarka Piotrowskiego (Barbara S.) oraz Leszek Pękala - przy czym Pękala miał bodaj tak dzwonić w obecności swoich kolegów, których to z kolei miał w planach przesłuchiwać mjr. Wiesław Piątek i prawdopodobnie przesłuchiwał kogoś z nich na kilka godzin przed swoją śmiercią). Też i tutaj mógłbym podać całą listę dokumentów na podstawie których to wiem Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Historyk1985 dnia Śro 3:30, 05 Lut 2025, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
wojtek_
User



Dołączył: 06 Wrz 2015
Posty: 223
Przeczytał: 24 tematy

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 7:25, 05 Lut 2025 Powrót do góry

Grubo!

A z innej beczki: co wydarzyło się 4 lipca 1943 roku ?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wojciech1500
User



Dołączył: 13 Wrz 2010
Posty: 1427
Przeczytał: 38 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:09, 05 Lut 2025 Powrót do góry

Moge miec dla Ciebie nawet kilka nadwozi do dużego Fiata do wyboru do koloru - województwo śląskie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin