Jeep Willys MB 1:8 - Hachette

I to razy 140.

Jak myślicie, będzie duże zainteresowanie tym modelem?

Nie sądzę. Co prawda w Polsce jest kilka fanów militariów, II wojny światowej ale wątpię by było tego na tyle by napędzić wielką sprzedaż. Niby ten samochód był w PRL w pierwszych latach po wojnie, bo UNRRA, bo Lend-Lease, bo demobil, bo zdobycze powojenne, był przy formowaniu się powojennego Wojska Polskiego/Ludowego Wojska Polskiego, Milicji Obywatelskiej, był często jedyną alternatywą dla furmanki konnej, nawet gdy już były polskie samochody: Lublin 51, Warszawa M20 - polskie z nazwy, bo wszyscy wiemy, że były to w gruncie rzeczy samochody radzieckie - ponieważ były horrendalnie drogie jak na tamten czas, Willys utrzymywał się na drogach jako samochód dla mniej zamożnych. Był tani, niezawodny, wytrzymały, spisywał się na złej jakości drogach wiejskich i podmiejskich, można było nim coś niecoś przewieźć, mógł ciągnąć przyczepę. Stąd był to samochód który był obecny przy odgruzowywaniu i odbudowywaniu np. Warszawy i całej Polski, a także m.in. na nim prawo jazdy zdobywały pierwsze po wojnie pokolenia polskich kierowców od lat 40 tak naprawdę do końca lat 50.
Koniec tych samochodów w Polsce to lata 60 gdy na dobre ruszyła produkcja Syrenki, pojawiały się samochody z innych demoludów jak AWZ P70, Trabant 600, Skody najpierw Tudor, potem Spartak, wreszcie Octavia, Moskwicze 407, 403, Zastava 750, pojawił się wysyp konstrukcji z zachodu: Fiaty 600, 850, 1100, 1300, Renault Dauphine, 4CV, R4, NSU Prinz, VW Garbus, Transporter T1, 1600 itp. Mając na rynku samochody relatywnie normalne nikomu nie potrzebny był już wóz swoją konstrukcją wywodzący się z lat wojny, topornym, niekomfortowym, a jazda na co dzień tym samochodem była już absurdem. Oczywiście później zrodził się ruch zapaleńców jazdy terenowej, dzięki którym m.in. Willysy przeżywały drugą młodość jako auta rekreacyjne, hobbystyczne.
Także problem tego wozu jest taki, że faktycznie, był to samochód kultowy w PRL, ale pokolenie dla którego był on kultowy jest na wymarciu. Na pewno znajdzie się ktoś kto będzie składał ten model po czym zamieni jego oryginalne amerykańskie oznaczenia na barwy WP/LWP lub MO, ewentualnie na "dar UNRRA" czy coś koło tego. Ale nie ma szans żeby choć w połowie osiągnął taki sukces jak np. Warszawa, Maluch czy Polonez, który wychodzi zaraz.

Kupiłem dwa pierwsze numery z czystej ciekawości. Jakość zbliżona do produktów dea, poza ładnym lakierem,bardzo dobrej jakości są tampodruki (amerykańska gwiazda na masce, zderzaki itp). Największymi problemami tego modelu są: absurdalna cena oraz to, że zazębia się czasowo z polonezem co wyklucza go z wielu kolekcjonerskich budżetów.

qbaszon napisał:

absurdalna cena

To potrafi skutecznie zniechęcić.

Grzesiek dał dość długi wywód ale wydaje mi się, że ten klient sentymentalny to nie do końca target jaki jest dla Hachette.
Ten model jest raczej dedykowany dla fanów jeepa i wszelakich offroad'owców miłośników amerykańskich aut i jako model ciekawy i pewnie fajnie wyglądający w takim rozmiarze na półce czy w gabinecie.
Mimo wszystko zastanawiam się jeszcze nad nim.

Model, przyczepka i armata.
Jak znam życie, to nie będzie tak, że skończy się auto i zaczną dawać części do przyczepki a później dopiero armatę?
W skrócie: nie da się złożyć samego Jeepa.

A Ty byś tak wydał, gdybyś był wydawcą i dał się sam zrobić w "karolka", i wydał wpierw auto, potem przyczepkę i na końcu armatę? Niejeden np. w przypadku Malucha wziąłby tylko Malucha, a Niewiadówkę już by sobie podarował... Tak samo w przypadku Jeep'a. A zestaw to zestaw.

Tak, to było pytanie retoryczne.

Rozpoczął ktoś przygodę z Jeep'em?

Tak. I robi wrażenie te kilka elementów.

Wrzuć jakieś zdjęcia z montażu.

Co taka cisza? Crying or Very sad

Nikt się nie para budową tak kultowego auta, które to jakby nie było, wygrało ostatnią wojnę? Pozycja obowiązkowa! Jak nie patrzeć, prawie 1/3 serii już się ukazała...

fleex napisał:

Jak myślicie, będzie duże zainteresowanie tym modelem?

Chyba nie za bardzo.

Zastanawiałem się... ale doszedłem do wniosku, że i szybciej i taniej wyjdzie ten do sklejania w skali 1:6 z Dragona. Tym bardziej, że już jednego miałem, o takiego Smile